czwartek, 26 maja 2011

Wodospady z Appalachów

Nie lubię deszczu, który ciągnie się dniami niczym monsun. Właśnie taki deszcz okradł mi cały majowy tydzień. Był to tez tydzień, kiedy odwiedziła mnie siostra z mężem, jechali dobre 700 km z Montrealu, żeby zaznać prawdziwej wiosny a tutaj wokół same kałuże i szarówka jakby to był Quebec :-) . Ku naszemu zdumieniu, w sobotę (21 maja) wyszło słonce, a przecież wg. jakieś przepowiedni ten dzień miał być końcem świata. Korzystamy wiec z okazji i rozkoszujemy się ostatnim dniem na ziemi, podziwiając wodospady w pobliskich Appalachach. Liczyłem, że po takich deszczach wodospady będą wyglądać inaczej niż zwykle. Były one przytłaczające ze względy na masę spływającej wody a zarazem bajecznie się komponowały w majowej zieleni.


Ten wodospad to Buttermilk Falls, który kilka lat temu był raczej mało znany a teraz coraz więcej ludzi o nim wie i nie ukrywam, iż z tego powodu jestem trochę zazdrosny o ten przyrodniczy klejnot w New Jersey.


A tutaj to wodospad zwany Silver Thread, jest on już po drugiej stronie rzeki Delaware w Pensylwanii. Na co dzień wygląda jak srebrna nitka a tego dnia prezentował się jak gobelin wyhaftowany z tej nici.


Deszcze minęły i nadeszły słoneczne dni, których światło tworzy wodospady z kwiatów rododendronu. Taki rododendronowy wodospad mamy tuz obok naszego domu, w naszym ogrodzie, którego twórcą i opiekunem jest moja żona, ogrodnik z prawdziwą pasją.

2 komentarze:

  1. Jezeli mialby to byc koniec swiata to ja wlasnie zyczylabym sobie zakonczyc zycie wlasnie w takim miejscu !!! A deszcz i szarosc tez ma swoje uroki. Jak to mowia quebecy, slonce ma sie w sercu :-). Wyprawa byla cudowna jak zawsze zreszta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam pasje do ogrodnictwa, ale nikt nie potrafi tak pieknie pokazac tych roslin jak Ty. Powinnam tylko wystawic straznika z bronia zeby sarny nie zjadly wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń