wtorek, 17 maja 2011

Lucyfer w depresji (Stany cz.4)

Za górami bez lasów, w samym sercu Doliny Śmierci jest największa depresja w Ameryce Północnej, sięgająca 86 metrów poniżej poziomu morza.  Miejsce to nazywa się Badwater, bowiem zawsze jest tam odrobinę wody, która raczej nie zaspokoi pragnienia ze względu na duże zasolenie podłoża.  Badwater ma własne źródło ale jest to bardzo smutne źródło, którego woda nigdy nie zamieni się w strumyk, nie stanie się potokiem, czy rzeką z ujściem do oceanu.  Właśnie taki jest los źródła położonego w depresji, w której nie ma ujścia poza nią samą.  Myślę, że coś podobnego dzieje się z człowiekiem, którego dopadnie depresja ....


Do Badwater przyjechaliśmy tuz przed wschodem licząc na ciekawe oświetlenie, które powinno ładniej wyeksponować strukturę dna doliny, do złudzenia przypominające plaster miodu. Chyba nam się to udało i do tego jeszcze bajecznie zaczerwieniły się góry Panamint. To pasmo gór wygląda na zdjęciu jak niewinny pagórek a w rzeczywistości góry te wyrastają z depresji na wysokość 3454 m. (Telescope Peak) Ciągłość wzniesienia od podstawy wiele nie ustępuje podejściu na Mount Everest od strony płaskowyżu w Tybecie, około 4000 m. Wcale się nie dziwie, że żadnemu z nas nawet nie przyszła na myśl wspinaczka, szczególnie, że dobry posiłek po zdjęciowej sesji w Badwater był zdecydowanie bardziej atrakcyjny:-)


Dno doliny nie zawsze wyglądało jak plaster miodu. Były tez takie miejsca, które bardziej przypominały pole golfowe, na którym tylko diabeł potrafi się dobrze bawić (The Devil's Golf Course) W tych miejscach sól krystalizowała jakby była na powierzchni meteorytu. Nie miałem zamiaru grac z diabłem, ale Jerzy z Bronkiem przyjęli zaproszenie i chyba zrobili dobre wrażenie na lucyferze, bowiem nawet zezwolił im fotografować na jego włościach.


Pod koniec musieli podpisać cyrograf ale nie dali się zwieść i wszyscy uciekaliśmy z tego miejsca, że tylko kurz było widać :-)

1 komentarz:

  1. Świetne zdjęcia! Naprawdę zazdroszczę! Przesyłam pozdrowienia od kuzyna z Kanady!

    -Bartek

    OdpowiedzUsuń