czwartek, 23 lutego 2012

Traper

Biały Kieł to ulubiona książka z okresu dzieciństwa, która nieraz wypełniała moje marzenia o traperskim życiu, gdzieś w dalekiej Alasce. Po części te marzenia się spełniły, bowiem zamieszkałem po drugiej stronie oceanu, ale od Alaski nadal dzielą mnie tysiące kilometrów. Nie tropie zwierzyny ale zamiast tego tropie złe geny, które wywołują nowotwory i staram się coś zrobić, żeby je wyciszyć.


Czasami z nostalgią spoglądam na zdjęcie z rakietami śnieżnymi, które zrobiłem w mroźnej prowincji Quebec. Myślę sobie wówczas, że bycie traperem byłoby dużo mniej frustrujące niż bycie biologiem molekularnym. Ale, co tam ... ostatnim prawdziwym traperem był ojciec Jacka Londona, więc lepiej wrócić do rzeczywistości :-)

poniedziałek, 20 lutego 2012

Czerwone stodoły

Czerwone stodoły są bardzo popularne w pólnocno-wschodnim regionie USA zwanym Nową Anglią.  Są one czerwone, bowiem w dawnych czasach czerwoną farbę mógł zrobić każdy gospodarz, mieszając odtłuszczone mleko z wapnem i tlenkiem żelaza, czyli rdzą. 


Dzisiaj w Nowej Anglii nadal maluje sie stodoły na czerwono, chociaż używa się do tego gotowe farby z syntetycznym barwnikiem, oczywiscie dużo bardziej czerwonym niż rdza.
 
 

Gdyby mieszkaniec Vermont, Massachusetts , czy Maine pomalował swoją stodołę w innym kolorze niż czerwony to chyba zostałby przymusowo wysiedlony. I trudno się temu dziwić zważywszy, że biały kościółek i czerwona stodoła to architektoniczna wizytówka tego regionu.

środa, 8 lutego 2012

Pełnia

Dzisiaj mamy pełnie księżyca, a pełnia zaburza nie tylko rytm biologiczny, ale i jasność myślenia,  zatem dzisiejszy wpis będzie krótki :-)


Kiedyś, podczas pełni przydarzyła mnie sie fajna przygoda, jej opis można znaleść tutaj.

piątek, 3 lutego 2012

Kura z jabłkami

Kura z jabłkami to nie przepis na niedzielny obiad , to bardziej recepta jak zamieszkać w starym młynie, recepta, którą chciałbym sam bardzo poznać. W ostatnim wpisie, pokazałem młyn, zamieszkały przez tajemniczego gospodarza.  Co jesień wypełnia On beczkę jabłkami, które  świeżym kolorem i zapachem zapraszają w progi jego domostwa. Mam ochotę zapukać do drzwi, przedstawić się po czym okazać  gospodarzowi szacunek, że mlyńskie koło wciąż sie kręci, ale odwaga w ludzkich relacjach raczej nie leży w mojej naturze :-)


Kiedy byłem tam ostatnio, jabłek już nie było ale za to na świeżym śniegu, kura stała na jednej łapce jakby ktoś ja zamienił w malowane drewno.   
Ciekawe czy spotka ją podobny los, który spotkał jabłka. A może przepis na kurę z jabłkami naprawdę istnieje ? Jeśli ktoś zna, proszę o przepis  :-)