poniedziałek, 6 czerwca 2011

Samotność pioniera

Stalo się tradycja, ze co roku w długi majowy weekend (Memorial Day) z grupa znajomych wybieramy się na kemping. Każdego roku jest to inne miejsce, tym razem wypadło na stanowy park Hickory Run w Pensylwanii, miejsce dość unikatowe, szczególnie dla zainteresowanych geologią. Przez tysiące lat, cykle zamrażania i rozmrażania, kruszyły skały do małych głazów, które staczając się ze stoku wypełniły plaski obszar o wymiarach kilku boisk piłkarskich. Równie imponująca jest 4 metrowa warstwa, na tyle głęboka, ze nie daje szans roślinom na zasiedlenie ukamienowanej doliny.
Wyjątkiem jest jedna sosna, której karłowatość oraz kształt wyraźnie wskazuje jak nieprzyjazne jest to środowisko. Jest ona samotnym pionierem, któremu należny się ukłon za odwagę i danie przykładu, że w życiu wszystko jest możliwe. Z jednej strony jest to optymistyczny wątek ale z drugiej wiele jest w tym smutku i prawdy o przygnębiającej samotności, która w przyrodzie występuje tylko w skrajnych sytuacjach.


Możliwe, że w tym miejscu nasza tradycja spotkań nabrała głębszego znaczenia. Widok samotnej sosny uświadomił każdemu z nas jak dobrze mieć grupę znajomych i przyjaciół. Czasami warto spotkać się na żywo, w dużym gronie, gdzieś daleko od domowych wygód, od internetu, który wobec wielu swoich zalet tak naprawdę przyczynia się, ze ludzie staja się coraz bardziej samotni.


Hickory Run jest w Appalachach i jest tam kilka fajnych szlaków. Jeden z nich, barwnie zwany - rożne odcienie śmierci ( Shades of death) - okazał się zaowocować całkiem eksperymentalnym ujęciem wodospadu.
 

Wyprawę wszyscy przeżyli i następnego dnia w całości wróciliśmy do swoich domów.

3 komentarze:

  1. Świetna tradycja i fajny post :), że o eksperymencie nie wspomnę - eksperymentuj dalej - ciekawe rzeczy robisz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta tradycja trwa juz dobre piec lat i fajnie bedzie jesli potrwa przez nastepna lata :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja wierzę, że tak właśnie będzie :)

    OdpowiedzUsuń