środa, 9 maja 2012

Edukacja

Dawno temu, w jednoizbowej szkole, nauczyciel przekazywał wiedzę, która dla uczniów była absolutną nowością. Tak samo było z każdym profesorem, który na swojej uczelni prawie zawsze był autorytetem dla studentów.


Wtedy dostęp do informacji był dużo trudniejszy a w takich okolicznościach dużo łatwiej być autorytetem w szkolnictwie. Ponadto poziom i ilość komplikacji były marginalne w porównaniu z tym co mamy dzisiaj. Można było poświecić więcej czasu na omawianie prostych zagadnień, które są przyjemniejsze dla studenta niż te bardziej skomplikowane, bowiem dają satysfakcję z ich szybkiego zrozumienia. Do tego ten przytłaczający nadmiar szczegółów, który rozprasza i wprowadza atmosferę zagubienia, prowadząc do utraty istoty omawianego zagadnienia.
Czy można coś z tym zrobić? Hmmm, może warto ponownie wrócić do jednoizbowych szkól, w której nauczyciel nie będzie już wykładał złożonej matematyki czy usianej szczegółami biologii, a w zamian nauczy studentów jak poruszać się w sieci powszechnie dostępnej informacji, jak filtrować istotne fakty od tych, które tylko robią zamieszanie w naszych głowach. Będzie miał ponownie więcej czasu, żeby mówić o rzeczach bardziej ogólnych, które mają naprowadzić studenta do dalszych poszukiwań. Myślę, że w takich okolicznościach autorytet nauczyciela miałby szanse wrócić do dawnego statusu, a my, ich studenci mielibyśmy poczucie, że posiadamy wiedzę, która uwolni potencjał naszej kreatywności.

4 komentarze:

  1. Lubie Rafala wpisy ze wzgledu na podejscie do tematu, ktory opisuje oraz oczywiscie zdjecia. Czesto jego nowy wpis wywoluje u nas dyskusje, albo zacheca mnie do poczytania wiecej na dany temat. Np. wedlug ostatnich testow PISA (artykul w Wyborczej) na sukces ma wplyw wedlug dzieci w USA szczęście - albo ktoś urodzi się ze zdolnościami w kierunku nauk ścisłych, albo nie; w Europie uczniowie uważają, że sukces zależy od dziedzictwa społecznego, a tymczasem ponad 90 proc. dzieci w Chinach jest przekonanych, że ich powodzenie będzie zależało tylko od ich ciężkiej pracy. Wedlug ostatnich danych poziom kształcenia w Chinach znacząco przewyższa poziom w wielu wysoko rozwiniętych krajach na Zachodzie. Polska edukacja wypadla dosyc dobrze. Od niektorych rodzicow slysze, ze jest kiepsko, ale czy to prawda?

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdjecie wnetrza tej klasy jest przefiltrowane przez stara znieksztalcona szybe w oknie. Podobnie sa przefiltowane moje przemyslenia, kiedy sa wypisywane pod dyktando stworzonego obrazu. Dorabiam historie do obarzu i nie zawsze ma to rece i nogi :-)
    Pytanie, czy szkoly sa wogole potrzebne ? Moze wystarczy udostepnic w inernecie najlepsze wyklady, po ktorych od razu wszytsko staje sie jasne. Dlatego narodzila sie zwariowana mysl, ze "jednoizbowe szkoly" moga ponownie powrocic :-)
    W takiej edukacji bez szkolnych molochow i uczelni, Chinczycy znowu byliby najlepsi ze swoja wrodzona pracowitoscia i dyscyplina :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz rację Rafale :)
    Edukacja idealna to taka, która nie tłoczy w nas wszelkiej wiedzy, ale kieruje nas w stronę jej Poznania. Zaś samo Poznanie jest tylko anegdotą, którą przeżywa się jednym tchem i zaraz potem pożąda kolejnej :)))
    Tylko czy w takim świecie było by komu pracować? Wszyscy uczyliby się tak chętnie, że trzeba by tego zabraniać! Bo kto by rowy kopał, śmieci wywoził i domy budował?
    Sąsiad - profesor? :)
    Na szczęście to tylko utopia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jesli nie utopia to swiat stworzony w wyobrazni Gena Roddenberry czyli Star Trek. Kazdy chce sie uczyc i kazdy robi to co lubi najbardziej. W tym swiecie nie ma pieniedzy wiec nauka i praca sa kwitensencja szczerosci. A kto by kopal rowy i smieci wywozil? Mysle, ze roboty stworzone przez umysly utopijnego systemu edukacji :-)

      Usuń