piątek, 3 lutego 2012

Kura z jabłkami

Kura z jabłkami to nie przepis na niedzielny obiad , to bardziej recepta jak zamieszkać w starym młynie, recepta, którą chciałbym sam bardzo poznać. W ostatnim wpisie, pokazałem młyn, zamieszkały przez tajemniczego gospodarza.  Co jesień wypełnia On beczkę jabłkami, które  świeżym kolorem i zapachem zapraszają w progi jego domostwa. Mam ochotę zapukać do drzwi, przedstawić się po czym okazać  gospodarzowi szacunek, że mlyńskie koło wciąż sie kręci, ale odwaga w ludzkich relacjach raczej nie leży w mojej naturze :-)


Kiedy byłem tam ostatnio, jabłek już nie było ale za to na świeżym śniegu, kura stała na jednej łapce jakby ktoś ja zamienił w malowane drewno.   
Ciekawe czy spotka ją podobny los, który spotkał jabłka. A może przepis na kurę z jabłkami naprawdę istnieje ? Jeśli ktoś zna, proszę o przepis  :-)

11 komentarzy:

  1. Rafał - zapukaj - prooooooooszę - ktoś kto mieszka we młynie, częstuje ludzi jabłkami i trzyma kury dla ich urody (kogutek pod drzwiami też jest cudowny) musi być niezwykły. A potem opowiedz kim jest człowiek, który dba o młyn. Usycham z ciekawości.
    A te jabłka aż pachną - słyszę jak chrupią w zębach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coz, watpie zeby szanowny Malzonek zaklocil spokoj mieszkancom starego mlyna, ale ja, jako wnuczka mlynarza (wiem, wiem, milion razy juz o tym pisalam) moge zapukac, tylko czy warto? To miejsce ma duzo uroku i chcialoby sie zeby gospodarze byli rownie specjalni, a jezeli okaze sie, ze sa wrednie zarozumiali? Czy mozna byc wrednie zarozumialym? OK, trzeba sprawdzic, a wiec nastepny wyjazd bedzie juz ze mna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tu juz wiadamomo, kto u nas pierwszy puka do drzwi :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyz tajemniczosc nie jest ciekawsza, bydz moze dzieki niej chce sie wracac do tego miejsca tylko po to zeby odkrywac za kazdym razem cos nowego. Osobiscie bardziej mnie pasjonuje wyobrazanie sobie ktoz to taki moze mieszkac za tymi dzrzwiami, moze niekiedy tak lepiej :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, tajemniczosc jest za drzwiami tego mlyna. Bede cierpliwy i poczekam, az sama sie objawi. Chociaz z drugiej strony,Kasia juz disiaj chcialaby poznac gospodarzy, a Halina potrafi pukac do drzwi wiec tajemnica moze sie objawic wczesniej niz zakladam :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja raz tak zapukałam do starej chaty, którą kochałam od lat kilku, kiedy przypadkiem ją odkryłam. Podobnie jak w tej historii z młynem. I co się stało? Poznałam fantastycznych ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Aneta dzieki za ten wpis, wlasnie chcialam to napisac, ze czasami dobrze jest pukac do drzwi poniewaz wprawdzie ryzykujemy rozczarownie, ale niekiedy mozemy bardzo zyskac poznajac ciekawych ludzi, a moze i uslyszec interesujaca historie zwiazana z danym miejsce stad "JA PUKAM DO DRZWI".

    OdpowiedzUsuń
  8. Aneta - Twoja historia to pozytywny przyklad, ze warto sie czsami przelamac i zapukac do drzwi, nawet jesli sa to drzwi,za ktorymi mieszka nieznany gospodarz.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ha - Halina i Aneta - kocham Was normalnie :D - tak jest - kto puka temu będzie otworzone i już. Wprawdzie można się rozczarować, ale jak fajnie jest zaryzykować i poznać nieznane :DDDDDDDDD
    Rafał - masz fantastyczna żonę, ale to już na pewno wiesz :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Kasia- wiem, ze mam fantastyczna zone ..... Mysle, ze to byly wlasnie te drzwi, do ktorych zapukalem i wcale tego nie zaluje :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow, teraz czuje sie zazenowana, dzieki za wszystkie dobre slowa. To jest po trochu tak, ja otwieram drzwi, tam gdzie Rafal raczej nie otworzy, a on zabiera mnie tam gdzie ja mam mniej odwagi czyli w bliskie obcowanie z przyroda. I tak sobie razem odkrywamy tajemnice swiata otaczajacego nas.

    OdpowiedzUsuń