środa, 16 listopada 2011

Zion Narrows

Tuż za światynią Sinawava, zaczyna się szlak, na którym większość turystów wygląda jakby wyszła na krótki spacer do miejskiego parku. Ale od czasu do czasu mija sie ludzi, którzy ubrani są w dziwaczne stroje, często wodą ociekające. Wypożyczyliśmy podobne stroje i dołączyliśmy do frakcji mokrych turystow. Po nie całych dwóch kilometrach, parkowa aleja doprowadza nas to miejsca, od którego reszta wędrówki już w niczym nie przypomina te, które znamy z chodzenia po typowych górskich i leśnych szlakach. W tym miejscu kończy sie przygoda dla suchej frakcji piechurów, wchodzimy do Narrows, świata zamkniętego pomiędzy dwoma skalnym ścianami, gdzie od ściany do ściany płynie górska rzeka, zwana Virgine. Ściany są prawie pionowe, miejscami sięgające 500 metrów i jeśli chce się zobaczyć dalej położone partie kanionu, przez kilka kilometrów trzeba iść pod prąd we wodzie, której temperatura w listopadzie jest poniżej 10 stopni. W takich warunkach skarpety z neoprenu, specjalne buty i nieprzemakalne spodnie pozowoliły nam w pełnym komforcie cieszyć sie pięknymi widokami. Przez pierwszy kwadrans każdy z nas z obawą myślal o plecakach wypełnionych sprzętem fotograficznym. Przez ten kwadrans najbardziej zestresowany to chyba był Bronek, który dziwgał cenny obiektyw Zeissa. Pożniej zaczeły rozpościerać się przed nami takie widoki, że już nikt z nas nie pamiętał o możliowści utopienia sprzętu. Szczególnie po tym jak magiczne światło przywitało nas już po kilku minutach brodzenia na dnie kanionu.


Od tego momentu każdy z nas postanowił brodzić swoim nurtem z nadzieją, że na wieczność zatrzyma erozję tego miejsca.


Przeżyłem tam wspaniałe chwile, kilka samotnie spędzonych godzin na poszukiwaniu ulotnych egzystencji w Narrows. Juz wkrótce opisze i zobrazuje te chwile w następnym odcinku. Nawet mam juz gotowy tytuł, "Lochy turkusowej rzeki".

4 komentarze:

  1. Ha - to ja czekam na następny odcinek niecierpliwie :) I mam nadzieję na soczystą opowieść o specjalistycznym obuwiu i jego przebogatym aromacie :DDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem zaskoczony, ze juz znasz historie o specjalistycznym obuwiu i ich przebogatym aromacie :-) Wyobrazam sobie jak Jerzy opowiadal to wydarzenie tuz po powrocie :-).

    OdpowiedzUsuń
  3. Do dziś pamiętam jak baliśmy się spać z własnymi nogami w jednym śpiworze :))))
    Tak, z Narrows najbardziej oprócz zdjęć pamiętam ten smród. I nie mam pojęcia jak to możliwe, by zdrowe, niegnijące ciało wykręciło taki numer... :D

    Ostrzegam wszystkich, którzy chcą ubierać na własne stopy neoprenowe skarpety cudzego pochodzenia i nosić je cały dzień. Zapamiętacie to do końca życia!

    OdpowiedzUsuń
  4. .... by zdrowe, niegnijące ciało wykręciło taki numer.
    No wlasnie, a w Twoim i Bronka przypadku nawet podwojnie, kiedy nastepnego dnia ponownie przerabialiscie Narrows :-)

    OdpowiedzUsuń