Kilka dni temu czytałem wpis Kasi o ptaptach w głowie, z jej piękna ilustracja odlatujących gęsi. Poprzez czyste skojarzenie, w swojej kolekcji zdjęć odnalazłem lustrzane odbicie jej namalowanego obrazka.
Zawszę podziwiałem wszystkim co z lekkością potrafią używać pędzla i gdyby umiał malować to na pewno bym to uprawiał z pasją. Dlatego dla mnie, fotografia jest zbawieniem, takim wygodnym i łaskawym substytutem, dzięki której mogę malować swoje obrazy, mimo że talentu do ich malowania nie dane mnie było mieć.
Rafał - to działa w dwie strony - ci co malują zazdroszczą tym co fotografują. Myślę też, że tak naprawdę nie liczy się technika, bo to tylko techniki - liczy się możliwość wyrażania czy tez dokumentowania tego co się z nas wyrywa :)
OdpowiedzUsuńHmmmm, to tylko techniki .... Malarz dodaje farbe do czystego plotna, a fotograf odejmuje zawartosc, zeby nie bylo zbyt duzego balaganu w kadrze. W matematyce dodawanie zawsze jest latwiejsze niz odejmowanie ale w sztuce to chyba jest zupelnie na odwrot :-) Ale masz zupelna racje, iz w obu technikach mozna sie calkiem dobrze wykrzyczec ...
OdpowiedzUsuń