W ostatnich dwóch wpisach brakowało kolorów i na domiar tego za oknem zrobiło się jakosś monochromatycznie. Przez moment, myślami wróciłem do Zion, gdzie pomarańczowo-brązowe tonacje spotykają sie z soczystą zielenią. Miejsce, w którym potoki zamieniają sie w lekko niebieski aksamit a wystające z nich kamienie wypatrują słońca.
Kolory wróciły, może nie za oknem ale w "Ulotnych egzystencjach" Coś mi się wydaje, że na następne prezentacje w czarno-białych tonacjach poczekamy do wiosny :-).
Oj dobrze, że w kolorze. Te monochromatyczne baaardzo piękne, ale tutaj za oknem jakoś tak szaro jest, że kropla koloru bardzo jest na miejscu :D
OdpowiedzUsuńI ten gorący oranż skał jest fantastyczny.
OdpowiedzUsuńFotografia czarno-biala uchodzi za jej najbardziej elegancka forme. Szczegolnie kiedy powiesi sie na scianie kilka zdjec w tak uproszczonej czarno-bialej tonacji. Kolor moze jest mniej wyrafinowany, za to czesto wnosi wiele radosci i szczerosci. Dla przykladu taki wlasnie oranz :-)
Usuń