Rudbekia owłosiona to natywny kwiat Ameryki Północnej, który powszechnie jest znany jako Black-eyed Susan. Jej żółto złociste kwiaty wypełniają latem nie tylko nasze ogrody ale też tutejsze łąki. Kilka dni temu odkryłem łąkę, na której było tysiące czarnookich piękności.
W fotografii często bywa, że ostatni promyk światła jest decydującym elementem w wyborze motywu i tak też się stało na tej łące.
Yyyyyyyyyyyy - śliczne są - mam je w ogródku, ale dopiero posadzone i nie zakwitną. Miałam kiedyś, ale zapomniałam w czasie pogromu ogrodkowego i zostały przekopane.
OdpowiedzUsuńChciałabym zobaczyć łąkę rudbekiową..............
Rafał - pokaż jeszcze - zaloże się, że masz ukrytego jeszcze jakiegoś asa na dysku :D Piekne zdjęcie :)
I już Ci zazdroszczę tego widoku :P
OdpowiedzUsuńKasiu, z reka na sercu, nie mam zadnego asa na dysku. Tym razem wszytskie ujecia, ktore zostaly zrobione zanim ostatni promyk slonca padl na lake rudbekiowa, wyladowaly w koszu.
OdpowiedzUsuńKosz nie zostal jeszcze wyczyszczony wiec moze wroce do niego :-)
Marzena, Slyszalem, ze ten gatunek rudbekji uciekl z polskich ogrodow, wiec jest szansa, iz zasiedli i nasze laki. Dla oka to i moze widok ladny ale dla rodzimych gatunkow to raczej mniej optymistyczna wiadomosc. Mnie bardzo cieszy kiedy widze laki pelne natywnych kwiatow.
OdpowiedzUsuńRafał - z ogrodów uciekły różne rudbekie: ta powyżej rozłazi się z terenów przydziałkowych, ale jest nieekspansywna - na razie przynajmniej (wczoraj odkryłam, że wsiała mi się w ...... trawnik i właśnie kwitnie, ale taka dwubarwna:D)), za to w Bieszczadach, w każdym rowie rośnie rudbekia naga - całymi potężnymi łanami i chyba stała się tam zielskiem dość pospolitym. Jak spacyfikuję Jerza, to może znajdzie zdjęcia z nią :DDDDDDDDDD Moja najulubieńsza z rudbekii - błyskotliwa - na razie z ogrodów nie ucieka szczególnie choć widziałam ją, rosnącą dziko, w okolicach Żywca (więc domyślam się, że gdzie indziej też przelazła przez płoty).
OdpowiedzUsuńDostalam od znajomej "Zuzie" ale jest malutka i jeszcze nie kwitnie. Zbiore nasiona z tego pola i wysieje u siebie. Sarny tego rusza :-) i moze u nas zażolci sie z czasem. Jezeli ktos bedzie chetny to moge wyslac, ale roslinka moze byc inwazyjna. Dla tych co nie byli w naszym domu; nasza kuchnia tutaj ma zolte sciany, http://halina-mojdom.blogspot.com/search/label/Dom nasza kuchnia w Polsce ma zolte szafki kuchenne. Kolor radosci, ciepla i szczescia.
OdpowiedzUsuńAle będziecie mieć pięknie koło domu :)
OdpowiedzUsuńRafał - nie będziesz się musiał ruszać z domu żeby zrobić zdjęcie :DDDDDDDDDDDD
I jak tutaj nie tyc :-)
OdpowiedzUsuńPamietasz Kasi wpis Wieczorne Polaków rozmowy? Ktos lubi podjadac bardzo poznym wieczorem.
OdpowiedzUsuńOj tam - ale to taki milusi grzeszek :DDDDDDDDD jak do tego dodać, że "kochanego ciała nigdy dość", to co tam - tych parę kilo w pasie? :DDDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńRafale, czekam i czekam na jakiś kolejny wpis........
OdpowiedzUsuń